Od Web 1.0 po Web 3.0: droga do nowej ery sieci WWW
Web 3.0 vs Web 2.0 vs Web 1.0
Rozmowa o Web 3.0 nie może zacząć się bez krótkiej historii internetu i ustalenia definicji dla trzech iteracji sieci, Web 1.0, Web 2.0 i Web 3.0.
Więc od tego właśnie zaczniemy.
Web 1.0: czyli początki World Wide Web, sieci WWW. Web 1.0 możemy umieścić w okresie od około 1989 do około 2005 roku.
Jest to czas, kiedy interakcje pomiędzy użytkownikami sieci były niewielkie lub wręcz niemożliwe.
Użytkownicy sieci byli wtedy po prostu odbiorcami treści dostępnych w internecie. Bo choć internet działał na zasadzie open-source, to publikowanie treści nie było tak proste jak teraz. A same treści były bardzo statyczne i proste. Raczej nie spotkalibyśmy tekstów rozbitych obrazkami lub filmikami. Były to po prostu ściany tekstu, które możemy przyrównać do stron dostępnych na Wikipedii.
Web 1.0 było siecią zdecentralizowaną. Każdy komputer mógł hostować serwer i każdy mógł zamieszczać treści (mimo że było to skomplikowane), których inni nie mogli później w żaden sposób edytować lub zmieniać.
Web 2.0: mówi się, że kolejny etap ewolucji sieci WWW rozpoczął się około 2006 roku, kiedy powstał YouTube i inne kanały social media.
To również moment, w którym strony internetowe mogły zacząć współdziałać i wchodzić ze sobą i z użytkownikami w interakcje. Ale jak na razie główną cechą Web 2.0 jest UGC, czyli User Generated Content, content tworzony przez samych użytkowników sieci.
Tworzenie treści jest teraz w rękach użytkowników. Z łatwością możemy wrzucić filmik na YouTube, nagrać tiktoka, założyć bloga, czy oprzeć całą swoją karierę na Instagramie. Ale, jest jeden haczyk. A jest nim fakt, że to właściciele tych platform, wielkie firmy są ostatecznie właścicielami wszystkich treści na nich umieszczanych. Mają też prawo do cenzurowania publikowanych treści wedle własnych zasad.
Web 3.0: ten etap sieci WWW formuje się na naszych oczach, właśnie w tej chwili.
Charakteryzuje się powrotem do decentralizacji i przeniesieniem własności do treści i mocy decyzyjnej bezpośrednio na użytkowników. W zamyśle łączy najlepsze rzeczy z Web 1.0 i Web 2.0.
A wszystko dzieje się dzięki blokchainowi.
Web 3.0 to aplikacje i strony zbudowane na technologii blockchain, która słynie właśnie z decentralizacji.
W aplikacjach i platformach Web 3.0 to użytkownik podejmuje decyzje o tym, jak dana aplikacja powinna się zmieniać. Decyzje te podejmują użytkownicy, którzy biorą udział w głosowaniu. Głosy są oparte na tokenach, im więcej tokenów stworzonych przez daną aplikację posiadasz, tym „ważniejszy” jest twój głos na każdej sesji głosowania.
Mamy już zdecentralizowane platformy pożyczkowe, giełdy, ale także zdecentralizowane odpowiedniki mediów społecznościowych.
Web 3.0 vs Web3: która nazwa jest właściwa?
Zanim przejdziemy do szczegółów, jest jeszcze jedna rzecz, którą należy wyjaśnić.
A jest nią nazywanie Web3, Web 3.0.
Tak naprawdę, trzecia iteracja sieci WWW poprawnie nazywa się Web3.
Termin Web 3.0 jest bardziej związany z semantyczną siecią, czyli pomysłem, aby sieć zapewniała użytkownikom lepsze, oparte na danych doświadczenia.
Jednak obecnie, najczęściej spotykamy się z używaniem terminu Web 3.0 mówiąc tak naprawdę o Web3, więc w tym artykule również będziemy używać tego nazewnictwa.
Krótka historia internetu
W tym artykule omówimy historię sieci WWW, od jej początków w Web 1.0, poprzez User Generated Content w Web 2.0, kończąc na Web 3.0, o tym jak działa, skąd się wzięło i jak możemy je wykorzystać.
Najpierw przejdziemy przez charakterystykę i plusy i minusy każdego etapu sieci WWW.
Zaczynajmy!
Plusy i minusy Web 1.0
Aby naprawdę zobrazować to, jak wyglądała sieć Web 1.0, możemy porównać ją do wielkiej encyklopedii lub Wikipedii.
Mimo że mieliśmy dostęp do przeróżnych stron, nie mogliśmy wejść z nimi w interakcję.
Plusy Web 1.0
Decentralizacja: ponieważ Web 1.0 było zasilane przez zwykłe komputery, uważa się ten etap sieci WWW za zdecentralizowany.
A wszystko to sięga czasów poprzedzających utworzenie WorldWideWeb przez Tima Berners-Lee.
Kiedy Internet został po raz pierwszy stworzony przez rząd USA jako sposób na kontrolowanie ich broni jądrowej, natychmiast dostrzegli oni wadę w zarządzaniu całą siecią poprzez jeden serwer. Postanowili więc stworzyć rozproszoną sieć komputerów, aby kontrolować swoją broń. W ten sposób, gdyby jeden komputer został zaatakowany, inne komputery rozmieszczone po całym kraju nadal byłyby sprawne, a cała sieć pozostałaby nienaruszona.
Później powstała pierwsza aplikacja w Internecie, sieć WWW, stworzona przez Tima Bernersa-Lee, która również była wtedy zdecentralizowana.
Open-source: Web 1.0 nie było prywatną aplikacją. I choć było to bardzo skomplikowane, w teorii każdy mógł zamieścić treści w sieci.
Minusy Web 1.0
Teraz trochę mniej przyjemna część, minusy pierwszej iteracji sieci WWW, które ostatecznie doprowadziły do przemiany na sieć Web 2.0.
Użytkownicy jako odbiorcy: Web 1.0 był etapem Internetu, w którym użytkownicy byli głównie konsumentami treści. A to dlatego, że zamieszczanie treści było wtedy bardzo skomplikowane. W przeciwieństwie do tego, jak internet wygląda teraz. Obecnie możemy z łatwością udzielać się w mediach społecznościowych, stworzyć stronę internetową, a nawet aplikację. Mamy dostęp do przeróżnych narzędzi, które to wszystko nam ułatwiają, eliminując nawet konieczność jakiegokolwiek programowania.
Statyczny i powolny: Ponieważ Internet w czasach Web 1.0 nie był tak szybki jak teraz, a dokładniej: ładował tylko 14,4 Kb na sekundę, dostępne treści po prostu musiały być statyczne.
Żeby lepiej zobrazować jak mocno internet rozwinął się w tej kwestii, przytoczymy średnią prędkość internetu domowego w Polsce w ubiegłym (2022) roku, a jest to 110 Mb na sekundę.
Przeskok z zaledwie kilkunastu Kb na ponad sto Mb ładowanych na sekundę dobrze pokazuje jak internet się rozwija.
W skrócie
Szybkie podsumowanie plusów i minusów Web 1.0 pozwala stwierdzić, że choć pierwsza iteracja sieci WWW była zdecentralizowana i działała na zasadzie open-source, tworzenie i udostępnianie treści było bardzo trudne i skomplikowane pod względem technicznym. Dlatego większość użytkowników Internetu była po prostu odbiorcami dostępnych treści.
A same treści były głównie ścianami tekstu, ponieważ powolna prędkość ładowania Internetu (14,4 kb/s), impulsy i modemy, nie pozwoliłyby na nic bardziej wyrafinowanego.
Plusy i Minusy Web 2.0
Od słabego designu i powolnej prędkości, wraz z rozwojem technologii przeszliśmy do mediów społecznościowych, miliardów użytkowników, sklepów internetowych, e-lekcji, i zdalnej pracy.
Użytkownikom internetu nie wystarczyło samo odbieranie dostępnych treści.
Ostatecznie to firmy, które zaczęły oferować interakcje z użytkownikami i bardziej dynamiczny design, przetrwały Web 1.0.
Inni podchwycili ten trend i w ten sposób sieć naturalnie ewoluowała w kierunku bardziej społecznego i interaktywnego środowiska.
Ale wraz z popularnością przyszła potrzeba przechowywania ogromnej ilości danych. I w tym czasie firmy zdecydowały, że najlepiej będzie przechowywać te dane na dużych, centralnych serwerach.
To moment, w którym sieć WWW przestała być zdecentralizowana.
I na samym początku taki schemat wydawał się działać naprawdę dobrze. Możemy to śmiało stwierdzić nawet na podstawie samej liczby użytkowników sieci WWW na przestrzeni czasu.
W 1990 roku liczba internautów oscylowała wokół 2,6 miliona. Następnie około 2005 roku, kiedy powstały pierwsze media społecznościowe, a sieć ewoluowała w kierunku większej interaktywności, liczba użytkowników wynosiła już miliard.
A teraz, na początku 2023 roku mamy już ponad 5 miliardów użytkowników Internetu i 4,7 miliarda użytkowników samych mediów społecznościowych!
Po tym krótkim wstępie i kilku ważnych danych, możemy przejść do plusów Web 2.0.
Plusy Web 2.0
Interaktywność: Web 2.0 to głównie interakcje między użytkownikami. Mówimy tutaj o komentarzach na blogu, postach na Facebook’u, burzy komentarzy pod kontrowersyjną publikacją, polubieniami pod najnowszym zdjęciem na Instagramie, czy udostępnieniem śmiesznego tiktoka.
Przyjazna użytkownikowi: sieć w drugiej iteracji internetu stała się nie tylko przyjemna dla oka, ale też przyjemna dla samego użytkownika. I to w takim stopniu, że osoby od UX (User Experience) i UI (User Interface) to jedne z najważniejszych w każdej firmie. Obecnie, użytkownik bardzo często równa się klient. A więc jego doświadczenia są najważniejsze.
Łatwa w obsłudze: w tym etapie sieci WWW nie potrzebujemy zaawansowanej wiedzy technologicznej, żeby cieszyć się z korzyści internetu. Pomyśl jak proste jest zamieszczanie teraz treści w sieci. Ile trwa dodanie nowej relacji na Instagramie? Ile trwa opublikowanie filmiku na YouTube. A nawet ile trwa stworzenie nowej strony. Tym bardziej biorąc pod uwagę fakt jak duży mamy dostęp do przeróżnych narzędzi od Wix’a, przez SquareSpace, czy WordPress’owy Elementor.
Minusy Web 2.0
A teraz przechodzimy do tego czym Web 2.0 stało się obecnie i jakie są największe minusy tego etapu internetu.
Wszechobecne reklamy: wszyscy wiemy, że sieć WWW rozwinęła się na taką skalę dzięki temu, że na siebie zarabia. A najbardziej popularnym sposobem na zarabianie w sieci jest, jak się domyślacie, reklama.
Doszliśmy do takiego momentu, w którym użytkownicy są bombardowani reklamami gdziekolwiek spojrzą. Czasem zdaje się, że tylko pomyślimy o czymś lub rozmawiamy z kimś o czymś, a następną rzeczą, którą widzimy na swoim Instagramie, jest reklama tej konkretnej rzeczy.
Właściciele stron internetowych i aplikacji zbierają nasze dane i sprzedają je lub udostępniają je firmom reklamowym, aby te z kolei mogły kierować do nas reklamy.
Ale czy reklamy targetowane działają dobrze? W większości przypadków są po prostu nieprecyzyjne, prześladując nas po tym, jak już coś zakupiliśmy lub oferując kompletnie nieadekwatne rzeczy lub usługi. Potwierdza to aż 90% użytkowników, którzy przyznają, że uważa reklamy targetowane za irytujące.
Całkiem niedawno Meta otrzymała łączną karę w wysokości 390 milionów za naruszenia danych zarówno na Facebooku, jak i Instagramie, które wiązały się właśnie z niewłaściwymi praktykami dotyczącymi reklam targetowanych.
Brak prywatności: kwestia prywatności, a raczej jej braku, w przypadku sieci WWW i mediów społecznościowych jest dość oczywista. Strony internetowe zbierają nasze dane głównie poprzez pliki cookies, które musimy za każdym razem akceptować, co nawiasem mówiąc również staje się dość irytujące, poprzez zapisywanie adresu IP, poprzez naszą lokalizację i inne ustawienia prywatności. Im na więcej pozwalasz, tym więcej sieć o Tobie wie. Każdy, kto kiedykolwiek ustawiał kampanię Google Ads wie, ile danych można wykorzystać, żeby targetować ludzi reklamami.
I oczywiście, można spróbować odgrodzić się od tego wszystkiego za pomocą VPN’a, ad blocka, lub poprzez usunięcie plików cookie ze stron trzecich, ale to nadal za mało.
Jak pokazuje research, prawie 80% internautów twierdzi, że czuje, iż całkowicie straciło kontrolę nad prywatnością swoich danych.
W skrócie
Choć Web 2.0 dało użytkownikom miejsce do łatwego szerzenia treści, to powoli obraca się przeciwko nim. Zbiera mnóstwo danych i atakuje nas irytującymi reklamami.
Jak działa Web 3.0?
Web 3.0 działa w oparciu o technologię blockchain, co oznacza, że dane, które przechowuje, są rozproszone w różnych blokach.
Strony i aplikacje Web 3.0 są jak najbardziej dostępne poprzez obecne wyszukiwarki internetowe. Te strony są po prostu zaprogramowane na sieci blockchain. Z zewnątrz wyglądają jak strony Web 2.0, w środku jednak zapewniają swoim użytkownikom więcej prywatności i brak cenzury dzięki decentralizacji blockchain’a.
Rozproszone vs nierozproszone dane
Aby lepiej to zobrazować, wyobraźmy sobie przykładową stronę internetową z Web 2.0, to w jaki sposób jest serwerowana i porównamy to do Web 3.0.
Tak więc nasza przykładowa strona Web 2.0 jest przechowywana jak wszystkie strony w tej iteracji sieci na jednym serwerze. Serwer, który jest potrzebny do przechowywania danych strony, przetwarzania danych i umożliwienia twórcom stron wyświetlania ich treści użytkownikom zewnętrznym.
Dane w tym przypadku są zasadniczo własnością dostawcy serwera, który kontroluje dostarczanie mocy serwerowej dla wielu różnych stron internetowych jednocześnie.
Ale wracając do Web 3.0 i blockchaina. W tej iteracji sieci WWW, serwer nie musi być centralny. Twoje dane mogą być zamiast tego przechowywane w rozproszonej sieci, gdzie nie ma jednej, głównej osoby lub firmy z dostępem do wszystkich informacji jednocześnie.
Więcej prywatności
Jeśli ten przykład nie bardzo do Ciebie przemówił, omówimy jeszcze jeden.
Pomyśl o reklamach, o których mówiliśmy w akapicie o plusach i minusach Web 2.0.
Wiemy już, że Web 2.0 zarabia głównie na sprzedaży danych użytkownika operatorom reklam, którzy z kolei kierują do nas reklamy na podstawie naszego zachowania w sieci. A ponieważ duże firmy, takie jak Facebook (Meta) czy Google zbierają nasze dane poprzez ciasteczka lub inne zgody i regulaminy, nasze dane są następnie sprzedawane.
W Web 3.0 nie byłoby sposobu, aby firmy mogły kierować do ciebie reklamy w taki sposób, a to dlatego, że twoje dane nie będą przechowywane na jednym scentralizowanym serwerze, z kontrolującą jednostką, która może decydować, co zrobić z twoimi danymi.
Wspierana przez użytkowników
Programowanie stron internetowych i aplikacji na blockchainie wiąże się nie tylko z większą prywatnością i lepszym przechowywaniem danych, ale także daje więcej kontroli użytkownikowi, ponieważ w tym przypadku dana strona lub aplikacja jest wspierana przez nich samych.
O blockchainie mówiliśmy już dość dużo na naszym blogu, ale jeśli czujesz, że przydałoby Ci się bardziej dokładne wyjaśnienie, koniecznie przeczytaj nasz artykuł blockchain dla początkujących.
Każda sieć blockchain jest wspierana przez osoby zwane walidatorami. Upraszczając, ich rolę w sieci możemy porównać do konserwatorów. To właśnie oni są podstawą sieci. Bo to właśnie walidatorzy blockchaina dzielą się mocą obliczeniową swoich urządzeń, aby każda operacja wykonywana na blockchainie przebiegała prawidłowo. To oni walidują wszystkie operacje na blockchainie i “dbają o porządek”.
Więc zamiast centralnego serwera lub centralnej jednostki utrzymującej sieć, mamy grupę dedykowanych użytkowników, którzy walidują wszystkie operacje.
A w zamian za ich pracę, inni użytkownicy nagradzają ich wysiłki poprzez uiszczenie opłaty, która jest dodawana do zakończenia transakcji i operacji, aby pomóc wspierać całą społeczność.
Głosowania
Wspomnieliśmy już, że Web 3.0 daje większą moc decyzyjną użytkownikowi końcowemu.
A jest to możliwe dzięki głosowaniu.
Załóżmy, że używasz aplikacji Web 3.0 i naprawdę ją lubisz. Decydujesz się więc na zakup tokenów tej właśnie aplikacji.
To daje Ci prawo do głosowania nad jej rozwojem, a im więcej tokenów natywnych dla danej aplikacji posiadasz, tym ważniejszy jest Twój głos.
Możesz oddać swój głos na różne zmiany w danej aplikacji, np. decydując jaka funkcjonalność będzie do niej dodana w następnej kolejności.
Przykłady Web 3.0
Web 3.0 to przyszłość?
Nic bardziej mylnego. Już teraz znajdziemy wiele przykładów aplikacji i stron w sieci Web 3.0.
Mamy np. giełdy, takie jak Uniswap czy Pancake Swap, platformy pożyczkowe, takie jak Aave czy Compound Finance.
Ale też alternatywny dla mediów społecznościowych. Np. Mastodon, dość popularna teraz alternatywa Twittera.
Warto tutaj podkreślić fakt, że wszystkie te platformy czy strony mają jedną wspólną cechę. A jest nią to, że mimo iż działają na blockchainie, są bardzo intuicyjne dla użytkownika. UI nie jest czymś wyjętym prosto z Matrixa, to są zwykłe aplikacje z perspektywy interfejsu.
Ale przykład, o którym chcemy powiedzieć nieco więcej w tym artykule, to niedawno oficjalnie ogłoszony program lojalnościowy Starbucks’a stworzony w sieci Web 3.0 noszący nazwę Starbucks Odyssey.
Starbucks Odyssey
Starbucks postanowił połączyć program lojalnościowy z NFT i Web 3.0, aby zaoferować swoim klientom i pracownikom nowe doświadczenia. Jak twierdzi firma, Starbucks Odyssey pozwoli na zdobywanie i zakup kolekcjonerskich znaczków NFT, które następnie będzie można wymienić na „unikalne doświadczenia związane z kawą”.
Starbucks twierdzi, że nagrody mogą przybierać różnorodną formę, od „wirtualnej lekcji parzenia espresso-martini” po zaproszenia na ekskluzywne wydarzenia, a nawet możliwość odbycia wycieczki na Kostarykę, do należącej do Starbucks’a farmie kawy Hacienda Alsacia.
NFT można zdobyć poprzez ukończenie różnych wyzwań w ich programie lojalnościowym, w samej aplikacji Web 3.0 lub po prostu je kupić.
Co więcej, Starbucks postanowił jeszcze bardziej ułatwić swoim użytkownikom przejście na aplikacje web 3.0, ponieważ ich kolekcje NFT można kupić za pomocą zwykłych kart kredytowych, a nie tylko za pomocą kryptowalut lub portfeli kryptowalutowych.
Obecnie można zapisać się na listę oczekujących i czekać na zaproszenie do nowego programu lojalnościowego Starbucks Odyssey w Web 3.0. Kiedy będzie już w pełni uruchomiony, będziemy mogli powiedzieć, jak sprawdza się Web 3.0 w takim przypadku.
Jak widać, wachlarz zastosowań Web 3.0 jest już całkiem spory, a to dopiero początek.
Porównanie liczby użytkowników
Szybkie porównanie liczby użytkowników dwóch przykładowych platform mediów społecznościowych z Web 2.0 i Web 3.0 pokaże nam, że mimo wszystko wciąż jesteśmy na początku rozwoju Web 3.0.
Porównamy dwie najczęściej używane platformy mediów społecznościowych z obu iteracji sieci WWW, czyli Facebook i Mastodon.
Takie porównanie jest trochę niesprawiedliwe dla Mastodona, bo Facebook rozwija się od 2004 roku, ale jednak, warto pokazać tę różnicę.
Mastodon może się pochwalić prawie 2 milionami użytkowników (1,7 w styczniu 2023 roku), natomiast Facebook ma ich około 3 miliardów.
Plusy i minusy Web 3.0
Jak już wspomnieliśmy, trzecia iteracja sieci WWW łączy najlepsze cechy jej poprzedników.
Plusy
Decentralizacjia: w tej iteracji sieci wracamy do decentralizacji, która była cechą charakterystyczną Web 1.0. Sama decentralizacja może nie mówić nam za wiele, ale jest ona mocno połączona z innymi plusami, o których będziemy mówić, w tym większą prywatnością i większą mocą decyzyjną użytkowników. Decentralizacja w sieci Web 3.0 jest możliwa dzięki technologii blockchain, o której mówiliśmy w części artykułu poświęconej temu, jak działa Web 3.0.
Prywatność: blockchain daje nam również większą prywatność. Osoby trzecie nie mają kontroli nad aplikacjami lub danymi w nich przechowywanymi. Ponieważ sieć jest zdecentralizowana, dane są rozproszone i nie znajdują się w rękach jednostki, która decyduje, co z nimi zrobić.
Decyzje w rękach użytkowników: wspomnieliśmy już, że web 3.0 to moment, w którym moc decyzyjna przechodzi w ręce użytkowników. A decyzje te podejmowane są na podstawie czegoś tak prostego jak głosowanie. Musimy też podkreślić, że nie każdy głos jest tutaj tak samo ważny, bo wszystko zależy od tego, ile masz tokenów danej aplikacji lub platformy. Jeśli masz więcej tokenów związanych z konkretną aplikacją, w której głosujesz, moc Twojego głosu wzrasta. Można to porównać do posiadania udziałów w firmie i mocy decyzyjnej związanej z ich wielkością.
Minusy
Teraz opowiemy trochę o możliwych minusach lub ryzykach jakie niesie ze sobą trzecia iteracja sieci WWW.
Szerzenie się nieodpowiednich treści: ponieważ w tej iteracji sieci WWW nie ma cenzury (co w wielu przypadkach jest ogromnym plusem), istnieje szansa, że szkodliwe treści znacznie łatwiej dotrą do większej liczby osób. Chodzi tu oczywiście głównie o młodsze osoby korzystające z sieci. A ponieważ trudno jest uregulować Web 3.0, przede wszystkim dlatego, że użytkownicy mają większą prywatność i mogą pozostać anonimowi, cyberprzestępstwa i osoby, które rozpowszechniają szkodliwe treści, mogą nie zostać poniesione do odpowiedzialności.
Możliwe opłaty: większość platform i aplikacji opartych na blockchainie wymaga uiszczania opłat, ponieważ nie ma centralnej strony zapewniającej zasoby do funkcjonowania blockchaina. Blockchain działa dzięki temu, że jest wspierany przez samych użytkowników sieci. Jak wspominaliśmy już wielokrotnie w naszych artykułach, operacje na blockchainie muszą być zatwierdzane przez walidatorów sieci. A żeby zachęcić walidatorów do dzielenia się mocą obliczeniową swoich urządzeń w celu dalszego wspierania sieci, każda operacja wiąże się z opłatą, którą pokrywa użytkownik. Co, jeśli spojrzeć na korzyści płynące z Web 3.0, może być niewielką ceną. I oczywiście nie dotyczy to wszystkich platform i aplikacji, ale mimo wszystko jest to dość powszechne zjawisko, więc trzeba było o nim wspomnieć.
Czy Web 3.0 i semantyczna sieć to to samo?
Na początku tego artykułu zamieściliśmy krótki wstęp dotyczący dylematu nazw Web 3.0 i Web3. Dylemat ten dotyczył tego, że wiele osób nazywa Web 3, terminem Web 3.0, co nie jest do końca zgodne z prawdą, ale już na tyle się przyjęło, że trudno jest ten efekt odwrócić.
Web 3.0 to sieć semantyczna, a Web3 to trzecia iteracja sieci WWW opierająca się na blockchain’ie, AI, i decentralizacji.
W tej sekcji, rozwiniemy nieco temat semantycznej sieci i jej powiązań z Web3.
Bo trzecia iteracja sieci WWW jest w rzeczywistości dość mocno powiązana z ideą sieci semantycznej. W idealnym świecie, trzecia iteracja sieci to sieć, która jest w stanie uczynić dane internetowe czytelnymi dla maszyn.
Dobrym przykładem, który pozwoli nam rozjaśnić temat sieci semantycznej jest SEO.
Jeśli nie wiesz, co to jest SEO, to jest to Search Engine Optimization, czyli optymalizacja stron internetowych pod jak najlepsze wyniki w sieci.
Upewniamy się, że nasze treści będą się wyświetlać jako jedne z pierwszych wyników w wynikach wyszukiwania stron internetowych (SERPs).
Wiele firm i właścicieli stron internetowych konkuruje w swoich wysiłkach SEO, które są niezwykle złożone i różnorodne, aby zdobyć jak najwięcej użytkowników.
A SEO, tak samo jak sieć WWW ciągle przechodzi zmiany. Ponieważ sieć ma służyć użytkownikowi końcowemu, SEO nie powinno w drogę. Dlatego Google priorytetowo traktuje E-E-A-T content (czyli treści, która pochodzą od doświadczonych w danym temacie autorów, którzy zbudowali odpowiedni autorytet i zaufanie).
Nawet jeśli nie masz doświadczenia z SEO, to z pewnością możesz powiedzieć, że sieć zmieniła się bardzo mocno dzięki niemu. Możesz natknąć się na wyniki, które nie są nawet bliskie Twojemu zapytaniu lub wyszukiwanej frazy w Google.
A ponieważ Google stara się priorytetowo traktować treści tematyczne i dobrze napisane, a blokować treści nieodpowiednie, SEOwcy muszą ciągle dostosowywać swoją strategię.
Obecnie ta strategia bardzo mocno skupia się na semantycznym SEO.
Semantyczne SEO i semantyczna sieć
Semantyczne SEO możemy w uproszczeniu opisać jako skupianie się bardziej na samym języku i relacjach pomiędzy różnymi jego częściami, niż na innych działaniach, takich jak np. budowaniem struktury linkowej czy samych słowach kluczowych.
Oznacza to, mniej więcej, że jeśli wpiszesz jakieś zapytanie do Google, powinno ono pokazać Ci najlepiej dopasowaną treść pod względem semantycznym, niekoniecznie na podstawie tego ile dana strona zdobyła linków. Liczy się to, o czym jest dany tekst i jak jest on połączony ze sobą poprzez semantykę. Wszystko musi być idealnie dopasowane do tematu i danej idei.
Jeśli chodzi o Web 3.0, ta iteracja sieci używa różnych rodzajów technologii, aby umożliwić odczytywanie danych przez maszyny. Mówimy tutaj o technologiach takich jak OWL (Web Ontology Language) lub RDF (Resource Description Framework).
To w zasadzie oznacza, że sieć nie widziałaby tylko słów kluczowych, ale rozumiałaby połączenia między różnymi tematami i ideami, które często są wyrażane za pomocą różnych fraz i różnej semantyki.
To jest coś, z czym wiele osób myli AI i ChatGPT. Myślą, że ta konkretna technologia faktycznie rozumie semantykę i różne idee. Ale na razie jest po prostu w stanie odpowiedzieć na twoje pytania w oparciu o dane, które są dla niej dostępne. Często udzielając błędnych odpowiedzi, bo sparafrazowała złe miejsce w sieci.
Ale więcej o ChatGPT i AI w kryptowalutach w naszym najnowszym wpisie na blogu na ten temat!
Web 3.0 – kolejne popularne słowo czy faktyczna zmiana?
Wiele osób ma tendencję do podsumowywania Web 3.0 jako kolejnego popularnego słowa bez żadnego pokrycia w rzeczywistości.
Ale my nie do końca zgadzamy się z tym stwierdzeniem. Uważamy, że Web 3.0 rośnie w siłę z dnia na dzień. Już tak wiele przykładów Web 3.0 pokazuje nam, że zmiany w sieci dzieją się naprawdę.
Być może jest jeszcze trochę za wcześnie, aby właściwie ocenić Web 3.0 i powiedzieć, czy sprosta ona swojej popularności. Ale faktem jest, że nawet duże firmy, takie jak Starbucks, dołączają do trendu, aby zobaczyć, o co chodzi w Web 3.0.
Jeśli zostanie ona wykorzystana w najlepszy możliwy sposób, możemy mieć do czynienia z dużo lepszą wersją sieci WWW. Sieci, która byłaby bardziej zorientowana na prywatność, sieci, w której nie byłbyś bombardowany niedopasowanymi i irytującymi reklamami. Sieci, w której to Ty możesz decydować o jej rozwoju. Sieci, w której nasze dane nie są sprzedawane firmom reklamowym.
A jak będzie naprawdę? Zapewne przekonamy się już wkrótce.